Niech ankieta przemówi i będzie przestrogą. Jakie biuro tłumaczeń Wam kiedykolwiek podpadło?
Niech ankieta przemówi i będzie przestrogą...
Biuro Tłumaczeń LingOn z Bydgoszczy
Wytllumacz.com po fakcie, po wystawieniu fv i upływie terminu jej ważności, uważa, że to normalne rozliczać tekst techniczny po 1800 zn. Żądają ode mnie korekty fv i jeszcze są oburzeni. Nie polecam.
a co złego w rozliczaniu po 1800 znaków (rozumiem, że ze spacjami?)?
w życiu nie rozliczałam po tyle technicznego, i to jeszcze bez uprzedzenia. nie ma to nic wspólnego ze standardami na rynku, a pracuję w zawodzie już ponad 10 lat. jeszcze się nie spotkałam.
A to nie było ustalonego sposobu rozliczenia na początku współpracy?
Gdy jeszcze rozliczałem się za strony, to zawsze wg 1800 znaków (głównie techniczne), więc twierdzenie o standardach rynkowych muszę uznać za dość śmiałe...
Rozumiem, że nie umówiliście się ile znaków ma strona i teraz Ty uważasz, że biuro Cię oszukało, a biuro, że Ty ich?
Ciekawe. dobrochna6668, a twoim zdaniem strona to ile znaków?
Zapewne 1125 znaków ze spacjami dla tekstu docelowego.
Przypomina mi to historię pewnego polskiego dostawcy, który wynegocjował ze swoim zagranicznym kontrahentem bardzo dobrą stawkę - w dolarach - za swoje produkty. Towar został wysłany i dopiero przy rozliczeniach pojawiła się różnica poglądów: kontrahent zarzekał się, że, jako firma kanadyjska, naturalnie miał na myśli dolary kanadyjskie...
Może tłumaczka chce rozliczenia za stronę 1600 znaków bez spacji? 3:-) BP, MSPANC
Pracuję jako tłumaczka (w sensie wyłącznego utrzymywania się z tłumaczeń) już od 12 lat (od 2004 r.) i zaobserwowałam, że właśnie standardem biur tłumaczeń i klientów jest rozliczanie się według strony rozliczeniowej 1800 znaków ze spacjami. Z moich doświadczeń wynika, że wielką rzadkością jest rozliczenie według stron po 1500 znaków ze spacjami, a strony po 1125 znaków ze spacjami zarezerwowane sa wyłącznie dla tłumaczy przysięgłych.
Czekamy teraz na głosy przedstawicieli standardu rozliczania wg stawki za słowo (ważone) i entuzjastów standardu rozliczeń godzinowych.
No, w Kanadzie, jak ktoś nie podkreśli, że to ma być dolar amerykański, wszystko rozlicza się zawsze w kanadyjskich. Jak się tam mieszka, to wcale nie dziwi ☺
Wiecie co, pracuję w tym zawodzie od 2005 r. i zawsze rozliczałam zwykłe po 1800, techniczne/specjalistyczne po 1600, a poświadczone po 1125. Także z BT. Pracę nad tekstem, który wymaga przygotowania, poczytania tekstów z branży, sprawdzania stu terminów i sprzedawanie go po 1800, uważam za graniczące z dumpingiem.
dobrochna6668, a nie przyszło ci do głowy, żeby za techniczne po prostu brać wyższą stawkę?
dobrochna6668 ale napisałaś to klientowi PRZED zleceniem? Jak tak, to niech płaci. Jak nie... cóż, nauczka.
No właśnie. Jakim dumpingiem? Przecież przy dobrej stawce za 1800 to może wyjśc nawet korzystniej.
to się robi skomplikowana matematyka. co więcej, zwykle łatwiej wytłumaczyć ilość zn niż wyższą stawkę. tak wynika z moich doświadczeń... tatiana84 umaiwalilśmy się na techniczne.
Oczywiście możesz rozliczać się jak chcesz, ale moim zdaniem powinnaś z tej dyskusji wynieść tyle, że to twoje praktyki są niestandardowe, więc musisz je dokładnie określić w negocjacjach z biurem. Oczekiwanie, że BT będzie z góry wiedziało, że zamiast różnicować stawki, różnicujesz sposób rozliczania strony, jest nierealistyczne -- pracuję w tym zawodzie dłużej niż ty, a jeszcze się z tym nie spotkałam.
A skąd klient miał wiedzieć o tej różnicy? Ma Twój cennik??
może być i tak najwyraźniej, choć jestem zdumiona. cennik ma, bo się na cenę umówiliśmy.
Trudniej wytłumaczyć, że za trudniejszy tekst bierzesz więcej pieniędzy, niż że jednostka miary zmienia się w zależności od tematyki? "To wino jest lepszego gatunku, więc kosztuje tyle samo za butelkę, tylko butelka ma 0,456 litra".
Ale na cenę, a nie liczbę zzs. Sorry...
Po dwóch latach wahania dopisuję Biretę. Od dwóch lat regularne kłopoty z otrzymaniem wynagrodzenia, polegające na wystawianiu błędnych UoD, co z kolei opóźnia zapłatę. Pogorszenie współpracy następowało stopniowo, aż stało się nieznośne. Uczulam na wyjątkowo nieprzyjemny kontakt z działem księgowości. Szefostwo firmy swoje deklaruje, ale niczego w tej sprawie nie robi - można odnieść wrażenie, że rządzi tam niekompetentna księgowa. Wciąż czekam na pieniądze ze stycznia br. Opinię wpisuję z żalem, bo kiedyś to było czołowe BT, w którym nauczyłem się tłumaczeń technicznych. Obecnie jest to kontrahent, który płaci najmniej, najpóźniej i do tego z problemami - przynajmniej spośród moich klientów. Trochę to przykre ?
Czy Centralne Biuro Tłumaczeń zalegało Wam z płatnościami lub w ogóle nie zapłacili?
Jeszcze na temat liczby znaków na stronie. Ta archaiczna miara - 1800 znaków ze spacjami ma swoje uzasadnienie historyczne, a mianowicie pochodzi z... maszyny do pisania - czy ktoś jeszcze pamięta takie cudo? Ja pisałem jeszcze pracę magisterską na maszynie i wiem jak to było. Na stronie A4 mieściło się 23 wiersze po 80 znaków, co daje średnio 1800 znaków, naturalnie ze spacjami, bo na maszynie spacja zajmowała tyle samo miejsca co litera. Ponieważ na stronie mieści się około 300 słów, stąd 1800 znaków ze spacjami odpowiada około 1500 znaków bez spacji. Oczywiście nie ma powodu, dlaczego w tłumaczeniu technicznym miałoby być inaczej, poza tym kto zdefiniował tłumaczenie techniczne? Dlaczego przysięgli liczą znacznie mniejszą stronę, nie wiem. Pewnie też ma to jakieś uzasadnienie historyczne. A wszystkim, którzy mają z tym problem radzę: rozliczajcie się od słowa!
Centralne Biuro Tłumaczeń jest mi winno 2000 zł!!!
Za słowa - akurat w niemieckim na niekorzyść?
Dlaczego? To trzeba tak stawke ustawic, zeby bylo na korzysc.? Caly swiat sie rozlicza za slowa lub za linijke (55 zzs) - tylko w Polsce sie wszyscy upieraja na 1800 | 1500 | 1250.. raz zaokraglone do pol strony, raz zaokraglone do calej strony, raz nie zaokraglone - a ty sie czlowieku wyznaj i pamietaj kto jak rozlicza
Chiałabym dodać dwa biura, ale nie mogę edytować listy.
sylvia9 Słusznie, 1800 znaków jest mierzalne. Słowo - nie.
Dodałam.
Dzisiaj zobaczyłam, że Pan z Biura Itamar dodał ofertę pracy; chciałabym tylko zwrócić uwagę ewent. chętnym, że kiedyś miałam przyjemność. Bardzo niefajne było to, że po uzgodnieniu ceny za określone tłumaczenia (proponowanej z ich strony), zawsze po wykonaniu zlecenia dowiadywałam się nagle, że odejmują mi kilkanaście złotych, bo nieprawidłowo wykonałam edycję tekstu itp. i grafik musiał się namęczyć, żeby doprowadzić to do porządku (!); dziwne bardzo te argumenty były, tym bardziej, że cena była najpierw ustalona na mocy osobnego dokumentu do projektu; proszę tylko, żeby chętni Państwo uważali, może zmienili zwyczaje, nie wiem, już z nimi nie współpracuję...
przemyslaw3 - wszystko jest mierzalne, tylko trzeba umiec liczyc.?
Tak, to widać, osobliwie po dyskusjach typu "w niemieckim są dłuższe słowa więc trzeba podnieść stawkę"?
Skrivanek - podpadł mi przede wszystkim jako lektorowi, ale epizod tłumaczeniowy też się tam trafił. Mieliśmy nawiązać dłuższą współpracę już kilka ładnych lat temu, ale biuro miało taki bałagan organizacyjny, co chwilę zmieniali zdanie na temat czy/kiedy/z kim odbędą się zajęcia, ogólnie dużo "last minute calls" ze zmianami.
Dobra robota biura Letterman! Wyczyściliśmy zobowiązania, a perspektywy wyglądają bardzo solidnie. Z przyjemnością odznaczyłem w ankiecie?
Dom Tłumaczeń „Sowa” za regulamin.
Czyli rozumiem, że płacą Ci w terminie, Łukaszu?
Nie współpracuję z powodu regulaminu. Według regulaminu przy okazji tłumaczenia udzielałbym gwarancji na skład drukarski, pomijając już inne kwestie. Nie wykluczam, że jeśli ktoś oprócz bycia tłumaczem ma pełne kwalifikacje redaktorskie i zecerskie, a wynegocjuje sobie dobrą stawkę, to będzie mu to odpowiadać, no ale chyba właśnie tylko wtedy. Niestety „ciekawostek” w umowach podsuwanych przez różne biura tłumaczeń jest ostatnio coraz więcej. Zawsze trzeba czytać bardzo dokładnie i nie podejmować zbyt dużego ryzyka.
A ja myslałam, że tylko ja jestem fraerem, ktorego mozna wykiwać z płatnościąParadoksalnie, te listy hańby poprawiają mi samopoczucie. Nie jestem sama!
Dzień dobry, dopisuję do nierzetelnych płatników biuro VIVALANG z Krakowa. Niestety biuro zalega z płatnością i nie odpowiada na wezwania do zapłaty. Nie polecam współpracy.
Dziwne, nigdy dotychczas problemów takich z tym biurem nie miałem. Inna sprawa, że współpraca raczej sporadyczna.
Nie wiem, podaję mój przypadek - faktura z zeszłego miesiąca.
katarzyna207, mozesz podac prosze wiecej szczegolow? Faktura z dnia / termin platnosci do? / Nie pracuje z nimi, ale mnie po prostu zainteresowalo.
Pragnę poinformować, że otrzymałam wynagrodzenie od BT VIVALANG.
"Finally, the present invention, through the production of flours and, consequently, of food products such as bread and pasta detoxified from toxic epitopes of gluten, aims to produce food derived from wheat and equivalent in taste and appearance to those commonly used in the Mediterranean alimentation which determine, through their use in time and by a large part of the population, not only in people with celiac disease, a reduction of the incidence of celiac disease in the population and consequently also the economic impact of the production of specific food products for people with celiac disease." Rozumiem, że Włosi są rozgadani (autorstwo patentu i tłumaczenie tekstu na ang. stamtąd pochodzi), ale czy nie można krócej i bardziej z sensem; ten bełkot nawet moją mysz wnerwił.
jerzy2, czy ten komentarz na pewno miał być tutaj?
To chyba całe moje "szczęście", że nie fakturuję sama, tylko pracuję w ramach UoD. Zdumiewające jest, swoją drogą, jak wiele miejsca w umowie poświęca się obowiązkom tłumacza i karom finansowym dla niego, a jak ogólnikowe stwierdzenia dotyczą płatności właśnie. Dlatego pytałam Was o terminy.
a czym wam podpadł Skrivanek?
Pewnie stawkami, to jest ogólnie problem dużych, znanych polskich biur, że tam stawki są niskie.
Radzę uważać na wydawnictwo Unigraf z Bydgoszczy (osoba do kontaktu Józef Kloska). Firma unika płatności, olewa wszelkie próby kontaktu.
W tej chwili już nie"radzę uważać", tylko Zdecydowanie odradzam
Z przykrością dopisałam amerykańską firmę Globalization Group, która w ubiegłym roku zapłaciła mi za duże zlecenie, ale ignoruje lipcową fakturę na kilkadziesiąt dolarów, przestała odpowiadać na maile i najprawdopodobniej ma zainfekowaną witrynę internetową. Mój pierwszy niepłacący i ignorujący klient.
Wszystkich zachęcam, by klikając cokolwiek w tej ankiecie uzupełniali wpis komentarzem z wyjaśnieniem. Inaczej kliknięcie jest bezwartościowe. Powoli myślę nad przerzuceniem tej ankiety z komentarzami do innej postaci, która byłaby bardziej czytelna. To trochę potrwa, ale gdy ankieta zniknie, to pojawi się coś w jej miejsce. Póki co można głosować.
Langras z Rzeszowa.
Skrivanek - oczywiście opóźnione terminy płatności (płacą przeważnie 1,5-2,5 miesiąca po terminie płatności faktury).
Hehe... słuchajcie kochani, a może zrobić sobie takie małe coś: "w przypadku wpłaty należnej kwoty w chwili potwierdzenia zlecenia udzielam rabatu w wysokości x% - przy płatności późniejszej żadnego rabatu nie udzialam" ;-P
Dopisuję Open Education Agnieszka Walczak. Stałe opóźnienia w płatnościach, reaguje na maile średnio na co piąty.
Langras z Rzeszowa nie reaguje na żadne maile. Ciekawe, czy zareaguje na wezwanie (przed)sądowe.
Tymczasem niedługo po moim wpisie napisał do mnie nieznany mi pan z firmy Globalization Group z przeprosinami i wyjaśnieniem, że adresatki moich maili już w firmie od dawna nie pracują i moja faktura w związku z tym jakoś im umknęła. Obiecał szybkie załatwienie sprawy i słowa dotrzymał - pieniądze wpłynęły 13 grudnia.
Z wielu komentarzy powyżej widać, że niektórych konfliktów można by uniknąć przy lepszej komunikacji. Dlatego (jako biuro) proponuję 3 przykazania dla tłumaczy współpracujących z BT:
- Zawierajcie umowy lub inne podpisane warunki współpracy i nalegajcie na określenie w nich liczby dni na feedback (np. jak biuro się nie wypowie do 3 dni od odesłania, to znaczy że nie ma uwag i można fakturować).
- Żądajcie PO, uzgadniajcie termin płatności i się go trzymajcie. To znaczy, jeżeli zgodziliście się np. na 30 dni, to nie wystawiajcie faktury z terminem 7 dni.
- Nie wysyłajcie faktur do PMów. Są zwykle zawaleni robotą i mogą zapomnieć. Porządne biuro powinno mieć adres do fakturowania. Jeśli już musicie wysyłać do PMów, to z cc do kogoś innego i żądajcie potwierdzenia.
Oczywiście są nieuczciwi na tym świecie i nie unikniecie ich, nawet przestrzegając tych przykazań. Ale w przypadku tych uczciwych, unikniecie nieporozumień i niesłusznych oskarżeń.
Fakturę zawsze przesyłam razem z tłumaczeniem. Naprawdę ciężko ją przegapić...
I jeszcze jedno przykazanie dla biur - zwalniając pracownika, przekieruj jego pocztę na adres, który ktoś czyta.
Zainspirowałam tę przykazaniową wypowiedź? 1) Nie wysłałam faktury do PM-ów, tylko na adres pani z księgowości (PM-ów włączyłam do korespondencji przy trzecim przypomnieniu się - bez reakcji). 2) Nie uważam, by grudniowa informacja o braku lipcowej płatności była niesłusznym oskarżeniem. 3) Otrzymawszy płatność, nie zamiatam jej pod dywan, tylko uzupełniam informację na bieżąco.
Jeśli jako porządne BT masz osobny adres do faktur, to nie dawaj w autoresponderze notki, że to konto jest sprawdzane raz w tygodniu (nawet jeśli faktycznie tak robisz), bo to brzmi cokolwiek lekceważąco wobec wystawcy faktury.
O temacie "księgowość" można napisać całą powieść. Jeśli jesteś szanującym się BT, to nie usprawiedliwiaj opóźnień w płatnościach "urlopem/chorobą/szkoleniem/wolnym" pani księgowej, bo to żenujące.
A jeśli wymagasz od tłumaczy przysyłania papierowych faktur, nie dodawaj na końcu swoich maili: Pomyśl o środowisku zanim wydrukujesz tego maila.?
Prościej: Nie wymagaj od tłumaczy papierowych faktur. ?
Też.?
Jesteście nieprzyzwoicie oporni na wszelkie próby wychowania?
Z fakturami jest tak, że teoretycznie faktury elektroniczne są niezgodne z prawem. Ktoś tam wygrał w NSA, ale zaraz powiedzieli, że w Polsce nie ma precedensów...Większość księgowych się tym nie przejmuje, ale są betony, także wśród naszych klientów, którzy chcą papierowe, mają na to paragrafy i nie przeskoczysz.
Faktury elektroniczne niezgodne z prawem????
Jest z tym bałagan. Jedni interpretują, że można, inni że nie można, a jak wiadomo, co US to inna interpretacja. My przyjmujemy elektroniczne, ale od nas nie wszyscy.
Stwierdzenie takie wynika zapewne z dość powierzchownego zrozumienia zapisów ustawy o kontroli biznesowej. Nie są niezgodne z prawem, można się spierać, czy spełniają określone ustawowe wymogi czytelności, autentyczności oraz integralności treści - przy czym rozporządzenie nie wskazuje zamkniętego katalogu. Więc to raczej problem w komunikacji?, niż niezgodność z prawem.
Skoro faktura może być bez podpisu i pieczęci - a może, to legalną jest faktura wydrukowana przez klienta i wetknięta do księgowości. Zresztą, niedługo mam nadzieję, że Komisja Europejska dobierze się Polsce do d***, bo jest sto lat za Murzynami w tej kwestii. To samo z dostępem do podpisu elektronicznego, który chociażby w takiej Danii jest DARMOWY od samego początku, a początek był chyba gdzieś na początku lat 90 i jest NORMĄ zarówno wśród przedsiębiorców, jak i osób prywatnych.
Faktury ELEKTRONICZNE wymagają podpisu elektronicznego. Faktury WYSYŁANE DROGĄ ELEKTRONICZNĄ, podobnie jak wysyłane na papierze pocztą, kurierem rowerowym czy dyliżansem, nie wymagają podpisu wcale. Nikt nie jest w stanie sprawdzić, czy fakturę bez podpisu wydrukowałem na swojej drukarce w biurze, na drukarce w kafejce internetowej czy na drukarce w biurze klienta. Dlatego faktura w formacie rozsądnie zabezpieczonym przed modyfikacją (.jpg,.pdf, ale nie.doc) może spokojnie być wysyłana i przyjmowana.
Niechęć przed przyjmowaniem faktur tradycyjnych przesyłanych droga elektroniczną bierze się IMHO przede wszystkim z potrzeby znalezienia argumentu, na opóźnienie płatności (nie dostaliśmy faktury/faktura dopiero do nas dotarła).
Edit: przepraszam za zaśmiecanie wątku, nie zauważyłem, że to to wątek o podpadniętych klientach.
Proponuję przenieść temat faktur elektronicznych do osobnego wątku, bo ten jest przeznaczony do czegoś innego. Dziękuję
Czy zdarzało Wam się informować finalnych klientów o nieuczciwości BT? Czasem wiemy ze zlecenia, kto jest odbiorcą, czasem wiemy nawet jeszcze więcej. Np. któregoś razu okazało się, że w pewnej firmie pracuje znajoma, która zleciła tłumaczenie BT, które mi zalega z płatnością, i spytała mnie, czy to dobre biuro. I uczciwie powiedziałam, że to BT jest nieuczciwe (nie tylko ja czekam na przelew).
Zdarzyło mi się skontaktować z klientem finalnym (hotelem), kiedy BT, z którym współpracowałam kilka lat, nagle zamilkło i nie zapłaciło mi za ostatnie kilka tłumaczeń dla tego klienta. Ponieważ właścicielka BT była nieuchwytna, spytałam tylko klienta, czy ma z nią kontakt, ponieważ nie otrzymałam wynagrodzenia za tłumaczenia z kilku ostatnich miesięcy. Okazało się, że nie kontaktowała się z hotelem, a klient zapłacił za tłumaczenia, więc nie kontynuowałam tematu.
Wie ktoś może, czy Langras z Rzeszowa jeszcze funkcjonuje? Bardzo zaleźli mi za skórę... (brak płatności)
Dag center jest zduplikowane.
Langras mi też nie zapłacił. Widocznie ich dewizą jest nieuczciwość.
Production SA/NV z Belgii. Zawsze mieli opóźnienia w płatnościach, ale teraz już 6 miesięcy i przestali odpowiadać na emaile. Wysłałam im kolejnego emaila na wszystkie adresy emailowe, jakie mogłam znaleźć, zrobiłam wpis na ProZowym BlueBoardzie i zgłosiłam non-payment. Ale nawet jeżeli zapłacą, to kolejnym razem daruję sobie współpracę.
Dodaję Twoje Tłumaczenie/ Centrum Języków Obcych Translatica ze Szczecina. Na globtrze pojawił się nawet całkiem spory wątek na ich temat, osobiście także się na nich nacięłam. Po prostu nieuczciwy zleceniodawca, który szuka darmowej siły roboczej, w dodatku obraża tłumaczy. Miły kontakt kończy się po odesłaniu tekstu - później przychodzi informacja o rzekomej złej jakości tłumaczenia, napisana, delikatnie mówiąc, w mało kulturalny sposób. Oczywiście tekstu po korekcie brak, płatności też.
Hehe widzę, że pojawiło się Global Voices? Jako były edytor i tłumacz GV, dodam tylko, że to nie jest biuro tłumaczeń tylko grupa ludzi działających absolutnie charytatywnie?
Ja zdecydowanie odradzam współpracę z Centralnym Biurem Tłumaczeń z Warszawy. Zwlekają ze sporą płatnością już ponad miesiąc, nie odpisują na maile, ignorują wszelkie próby kontaktu. Bardzo niesolidne biuro.
Karolina, mogę polecić Ci dobrego prawnika jakby dalej nie byli chętni do wypłacenia należności. przerabiałam to...
O! Z tym samym biurem? Ja się chętnie dowiem więcej szczegółów, i jeśli chodzi o biuro i o prawnika. Poproszę o kontakt na priv i dziękuję z góry!
Ja proponuje wysłać im maila z oświadczeniem, że jeżeli należność nie zostanie wypłacona do tego i tego terminu (co już pokazuję Waszą dobrą wolę i cierpliwość), sprawa zostanie skierowana do Krajowego Rejestru Długów z prośbą o ściągnięcie należności na koszt nieuczciwego biura tłumaczeń. Ponadto proponuje poinformować o chęci wpisania ich na Krajowy Rejestr Długów, co nie pozwoli im już nigdy w przyszłości zaciągnąć żądnych kredytów w banku. Sprawdziłem osobiście z jedną firmą z Warszawy, po nie odpisywania na moje wiadomości od ponad 4 miesięcy, pieniądze wpłynęły następnego dnia. I to oni zalewali mnie wiadomościami czy wystosowałem wniosek do KRD.
Krajowy Rejestr Długów to niestety straszna ściema i nie należy sugerować się nazwą.
Z BIKiem Ci się pomyliło.
Nie nic mi sie nie pomylilo. Nie mowie czy to sciema czy nie ale zanim isc do adwokata i wydawac pieniadze i ciagac sie po sadach nie wiadomo przez ile czasu, warto uzyc kazdej tym bardziej darmowej mozliwosci, ktora byc moze przestraszy nieuczciwych zleceniodawcow
jak to nie zadziala to kolejne kroki moga zostac podjete
Służy tylko i wyłącznie straszeniu. Żaden bank nie sprawdza krd przy staraniach o kredyt. Polecam e-sąd do załatwiania problemów z płatnościami.
O tym, że ciąganie po sądach nieuczciwego płatnika ostatnio wcale nie trwa tak długo, pisał niedawno szymon2. Obawiam się, że KRD już dziś nikogo nie przestraszy - to jest absolutnie niewiarygodna firma (bo to po prostu firma użyczająca za abonament logo i ładnej nazwy).
To może czas najwyższy na listę klientów końcowych, którzy nie płacą?
Proszę bardzo, zaczynając od niskich zaległości: "Instytut Negocjacji <śmiech sarkastyczny > Mariusza Bobrowskiego" > 2 lata ignoruje zapłatę [87,-zł] oraz wszelkie negocjacje.
Podpisuje się pod tym i dodaję Pana Wolsztyniaka.